Oglądając wczoraj jeden z programów informacyjnych, przeżyłem lekki szok. Oto w jednym z materiałów dziennikarze prezentowali dwa dość ponuro wyglądające laptopy. W jednym na przykład wierzchnia warstwa pokrywy częściowo nie trzymała się reszty obudowy; w drugim zaś przez ekran przebiegała urocza rysa (i to chyba nawet niejedna).
Nie był to bynajmniej reportaż pod tytułem “Dziwne przypadki utraty danych”, a rzeczone komputery nie zostały wcale zebrane z jezdni po bliskim spotkaniu z samochodem ani wyłowione z dna morza. Oba komputery pochodziły z Ministerstwa Sprawiedliwości, a więc miejsca dalekiego od takich ekstremalnych wypadków. A stąd już o krok od wniosku, że uszkodzenia te powstały od normalnego użytkowania komputerów.
I to jest straszne! Pomyślmy tylko, że wyciągamy laptop z torby i nagle zauważamy, że ni z tego, ni z owego, obudowa ekranu wygląda tak, jakby trzymała się tylko na słowo honoru. Albo budzimy się rano i widzimy, że matryca została nie wiadomo dlaczego podzielona na pół mało efektowną rysą. A wszystko to może zdarzyć się zupełnie spontanicznie i bez żadnych wyraźnych powodów! Bo skoro wydarzyło się w tak spokojnym i nudnym miejscu jak zwykłe ministerstwo, podczas całkowicie normalnego i zgodnego ze wszystkimi normami procesu użytkowania, to przecież może zdarzyć się każdemu z nas, prawda?…
Mam aczkolwiek wrażenie, że gdyby rzeczywiście coś takiego kiedyś przytrafiło się mnie albo dowolnemu innemu, przeciętnemu użytkownikowi, to nadal mógłby to być materiał do pokazania w TVN. Tyle że nie w Faktach, a raczej w Nie do wiary ;-)
Komputery maleją. To pewnie nic odkrywczego, ale trudno by było temu zaprzeczyć. Już od dłuższego czasu poczciwe blaszaki z dużą prostokątna skrzynką są wręcz wypierane przez te mniejsze – o wiele szczuplejsze i, przede wszystkim, bardziej mobilne.
Właściwie to ostatnio laptop stał się prawie synonimem komputera. Wystarczy obejrzeć dowolny film, serial czy nawet reklamę, by stwierdzić, że zdecydowana większość PC-tów, jakie tam występują to właśnie komputery przenośne. I to nawet wówczas, gdy nigdy nie opuszczają one przytulnych czterech ścian.
Sam od kilku już miesięcy zastanawiałem się nad kupnem komputera przenośnego, a ostatnio rozważania te stały się nawet intensywniejsze :) Posiadanie laptopa ma sporo zalet, jak choćby to, że:
Mając na uwadze powyższe argumenty (i pewnie nie tylko te) ostatecznie zdecydowałem się wczoraj na ten jakże ‘niezbędny’ zakup. I chociaż wybrany przeze mnie model nie jest może najwyższej jakości cudem techniki, ale do codziennej pracy czy nawet grania w niezbyt wymagające tytuły powinien w zupełności wystarczyć. Zresztą najważniejsze jest głównie to, aby bez problemów uruchomiło się na nim Visual Studio – z czym nie ma akurat najmniejszych problemów :)