Nikt nie lubi być w błędzie. Niestety, to niezbyt przyjemne uczucie jest częstym doświadczeniem dla programisty. Ciągle popełniamy błędy, będąc przekonanym o poprawności napisanego przez siebie kodu, i nieustannie musimy korygować swoje przekonania na ten temat. W pewnym sensie jest to podobne do pracy naukowców, zmuszonych do korygowania swoich teorii w obliczeniu dowodów eksperymentalnych.
Trzeba jednak zawsze wiedzieć, w co tak naprawdę powinniśmy wątpić, bazując na obserwacjach, doświadczeniu i przydatnej cesze umysłu znanej jako zdrowy rozsądek. To zwłaszcza ona mówi o jednej prostej regule odnoszącej się do poszukiwania źródeł błędów; mianowicie:
Im “dalej” on naszego własnego kodu szukamy przyczyn błędów, tym mniejsze jest prawdopodobieństwo, że je tam odnajdziemy.
Przez ‘odległość’ rozumiem tutaj – z grubsza – wysokość przekroju przez kolejne poziomy abstrakcji, na których oparta jest tworzona przez nas aplikacja. Może być ich niewiele albo bardzo dużo, ale jedno pozostaje prawdą: szansa na to, że powód niepożądanego zachowania programu leży gdzieś w niższych warstwach jest bardzo, bardzo, bardzo mała. Ponadto wraz z zagłębianiem się w owe warstwy niższe prawdopodobieństwo nie tylko spada, ale też spada niezwykle szybko. Mam podejrzenia, że gdyby ktoś pokusił się o opracowanie jakiegoś matematycznego modelu dla tego zjawiska (analizując ogromną ilość błędów i ich przyczyn z wielu rzeczywistych projektów o różnym charakterze), to okazałoby się, że spadek ten jest wykładniczy.
Z tego wynikają przynajmniej dwa proste wnioski. Po pierwsze: jeśli właśnie zastanawiasz się, czy twój kod nie spowodował objawienia się ukrytego błędu w kompilatorze, to… nie, nie spowodował ;P
Po drugie: błędy w niższych warstwach abstrakcji – jakkolwiek rzadkie – to jednak zdarzają się. i zawsze istnieje szansa, że akurat my będziemy mieli z tego powodu bardzo zły dzień. Lecz zanim odważymy się zejść w debugowaniu o krok w dół, powinniśmy być bardzo pewni, że wykluczyliśmy wszystkie możliwości odnoszące się do aktualnego poziomu – tym pewniejsi, im niżej chcemy zejść. A i na tak na 99% pominiemy coś, co wykraczało poza naszą przestrzeń hipotez, czym nie należy się jednak zbytnio przejmować. Błądzić bowiem, to rzecz bardzo koderska :)
So true…. :)
@Xion
Z ciekawości, ile razy w swojej karierze natknąłeś się na faktyczny błąd kompilatora?
(statystyka z mojej strony: 4 razy…)
Obowiązkowy komentarz:
I N C E P C J A
Musimy zejść głębiej.
@Gynvael: Ani razu. Za to nie wiem, czy do policzenia błędów w “absolutnie pewnych” bibliotekach i frameworkach, które przecież “nie mogą nie działać”, wystarczyłoby mi palców obu rąk :)
Ja się natknąłem 2 razy. Za każdym razem był to kompilator GLSL w sterowniku ATI :D