…czyli co mi się w lojbanie nie podoba.
Moje poprzednie notki o lojbanie mogły pozostawić wrażenie, iż przedstawiam go bardzo jednostronnie, celowo pomijając jego wady. Nawet jeśli tak nie było, to siłą rzeczy nie mogłem dotąd poświęcić wystarczająco dużo miejsca różnego rodzaju niedoskonałościom, od których język ten – jak każdy wytwór człowieka – nie jest wolny. A jest ich pewna ilość warta uwagi i nie mam tu wcale na myśli postękiwań z gatunku “przecież to w ogóle jest totalnie bez sensu” :P Mam raczej na myśli uprawnioną krytykę, wskazującą na rozbieżności między założeniami a realizacją. Do tego zaś pożytecznie byłoby wpierw te założenia przypomnieć.
Zgodnie z tym co można przeczytać na oficjalnej stronie lojban.org, język lojban:
Powyższa lista nie jest nawet kompletna (usunąłem z niej punkty w oczywisty sposób niemal sprawdzalne, jak choćby potencjalne zastosowania języka), a i tak wydaje się niezwykle ambitnym zestawieniem feature‘ów. Czy ma ona odpowiednie pokrycie w rzeczywistości? Zobaczmy więc.
Zacznę optymistycznym akcentem i stwierdzę, które z powyższych założeń jest w całości spełnione. Otóż dotyczy to aż połowy powyższej listy, a dokładniej punktów 2, 5 i 6. Tak, gramatyka lojbanu jest jednoznaczna przynajmniej dopóki nie trzeba jej zmuszać do współpracy z innymi językami. Faktycznie, potencjalny słownik możliwych wyrazów może liczyć nie miliony, ale wręcz miliardy pozycji – i to bez zapożyczania ich z innych języków, co zresztą jest jak najbardziej możliwe. I rzeczywiście zasady nie mają tu wyjątków,pewnie dlatego że ich wprowadzenie wymagałoby dodatkowego wysiłku od twórców, a człowiek jest przecież istotą leniwą ;)
Pozostałe twierdzenia wymagają natomiast przynajmniej krótkiego komentarza. Najkrótszy dotyczy ortografii i jej związku z wymową. Ta druga jest formalnie zdefiniowana w oparciu międzynarodowy alfabet fonetyczny (w skrócie IPA), który – mimo swojej sporej precyzji – nie definiuje żadnego jednoznacznego odwzorowania między swoimi symbolami a rzeczywistymi dźwiękami (lub ich zakresami). Dlatego też nie należy się spodziewać, że będziemy w stanie bez problemu zrozumieć mowę w lojbanie używaną przez kogoś z całkowicie odmiennego kręgu językowego, jeśli nie znamy gramatyki na tyle, by mogła ona stanowić wystarczającą wskazówkę do rozstrzygnięcia ewentualnych niejednoznaczności. Innymi słowy, wciąż trzeba mówić wy-raź-nie-i-po-wo-li :)
A skoro już jestem przy wymowie, to mogę płynnie przejść do założenia kulturowej neutralności lojbanu, bo właśnie na tym polu obserwuję najwięcej odstępstw od tej reguły – a przynajmniej zjawisk, które na takie odstępstwa wyglądają. Fonetyka lojbanu została (podobno) tak dobrana, by możliwie duża część populacji ludzkiej potrafiła bez większych problemów wymówić jak największą ilość dźwięków. Na to jednak nakładają się pewne… niedopatrzenia albo wręcz wyraźne hacki, które nieco psują ten idylliczny obrazek. Wśród nich mogę wymienić na przykład:
I tak dalej, i tak dalej (para ‘/x, problematyczna dla Polaków, wpisuje się też na tę listę). Nierozsądne byłoby oczywiście wymaganie, aby wszystkie takie kłopotliwe przypadki były uwzględnione. Jednak powyższe fakty stanowią pewną rysę na wizerunku języka kulturowo neutralnego.
No i ostatnia sprawa: czy lojban faktycznie jest łatwiejszy do nauki niż inne języki naturalne? Tutaj też nie byłbym taki pewien. Jednoznaczna i regularna jest oczywiście bardzo dużym atutem (i nie jedynym), ale w zamian lojban ma swoje własne “smaczki”, do których trzeba przywyknąć. Niezbędną umiejętnością wydaje się na przykład szybkie i sprawne orientowanie się w ogólnej strukturze zdania, czyli w tym, do których konkretnie miejsc selbri (predykatu) przypisane są występujące w zdaniu sumti (argumenty). Staje się to co najmniej nietrywialne, gdy w grę wchodzą konwersje (se/te/itd.) i/lub tagi FA. Podobnie jest z utrzymywaniem w pamięci swoistego “stosu” otwartych konstrukcji gramatycznych, aby potem poprawnie je pozamykać za pomocą terminatorów.
Krótko mówiąc, nie jest wcale tak różowo. Tym niemniej stwierdzenie numer 4 jest w pewnym sensie prawdziwe: lojban jest na pewno relatywnie prostszy niż języki naturalnie, ale to wcale nie znaczy, że jest obiektywnie łatwy.
A miało być tak pięknie ;-)
http://pts.edu.pl/teksty/ap2.pdf
Krótki artykuł o językach uniwersalnych.
Nie ma w nim mowy o lojbanie, ale jest o innym sztucznym języku – Ehmay Ghe Chah. Trochę inaczej niż Ty, krytykujący występowanie nieuniwersalnych głosek, autorka (na stronie siódmej) wskazuje na niespełniony warunek neutralności w przypadku składni.
Niedawno natknąłem się na artykuł dotyczący gramatyki uniwersalnej. Wskazano tam masę języków, w których nie występują charakterystyczne dla większości języków cechy. Postawiono więc tezę, że nie istnieje żadna gramatyka uniwersalna.
Jeżeli to prawda, to pierwszy (i najważniejszy – tak myślę) podany przez Ciebie warunek (który charakteryzuje praktycznie każdy język uniwersalny) musiałby być nieco zmieniony, tak aby postulował neutralność jedynie względem najczęściej używanych języków (bo tak naprawdę czy ważne jest, że język nie jest neutralny względem języka hopi? :P).
Zapewne tak. Wydaje mi się jednak, że twórcy lojbanu rozumieli neutralność w sposób nieco inny niż tu proponujesz. Nie chodziło im o to, żeby był tak samo podobny (czy raczej różny) do każdego innego języka, leczy żeby ludzie z różnych kręgów kulturowych musieli włożyć mniej więcej tyle samo wysiłku w nauczenie się języka. Żadna grupa języków nie miała być więc wyraźnie preferowana – a już na pewno nie tak, jak języki europejskie mają przewagę w kontekście esperanto.
Co do neutralności w przypadku składni, to lojban jest całkiem blisko, bo nie wymusza on żadnego z popularnych porządków typu podmiot-orzeczenie-dopełnienie, podmiot-dopełnienie-orzeczenie, itp., lecz dopuszcza każdą kolejność. Nie wspominając już o tym, że nie ma tam samych pojęć ‘orzeczenia’ czy ‘dopełnienia’ (o podmiot można ewentualnie się kłócić).
W artykule, który podałeś, jest też ciekawa kwestia nt. możliwości pokrycia całej przestrzeni semantycznej czyli “zbioru wszystkich znaczeń i pojęć”. Istnieje hipoteza znana jako Gismu Deep Structure, która mówi o tym, że ok. 1300 wyrazów bazowych w lojbanie (gismu) wraz z regułami jego gramatyki to wszystko, co jest potrzebne, do wyrażenia dowolnej treści. Osobiście nie wydaje mi się to prawdziwe, ale sam fakt, że takie pomysły powstają, jest interesujący :)
Nadal nie rozumiem co fajnego mogłoby przyjść np. mnie ze znajomości tego języka?
Myślisz językiem, który znasz, czyli im więcej znasz różnych języków tym więcej możesz pojąć i masz więcej perspektyw, przez co jesteś inteligentniejszy.
@Shusty
chodzi o to że znając sztuczny język tego typu możesz łatwiej pisać sztuczną inteligencję. Gdyby człowiek posługiwał od zawsze np takim lojbanem, to dużo prosciej byłoby pisać roboty do komunikowania się z ludzmi, ponieważ wypowiedzi byłby zawsze jednoznaczne. nie jest to możliwe lub jest prawie niemożliwe w przypadku naszych kochanych języków naturalnych.