Ostatni dzień roku to dobry moment na różne dziwne przemyślenia na temat czasu. Kiedyś z tej okazji wymyśliłem zupełnie nowy system kalendarza, a dzisiaj przypomniałem sobie o niezupełnie poważnym pomyśle autorstwa Rega, ze zbliżonej dziedziny.
Chodzi o oryginalną wielkość “fizyczną”: prędkość czasu. Ma ona ilościowo mierzyć znany wszystkim fakt, że wrażenie upływającego czasu jest różne w różnych sytuacjach. Gdy w rzeczywistości upłynął pewien czas , a nam wydawało się, że minął raczej czas
, to odczuwana przez nas prędkość czasu
wynosi
.
Dla przykładu: na nudnym wykładzie mogło minąć ledwie 15 minut, podczas gdy nam wydaje się, że siedzimy na nim już godzinę; wówczas . Z kolei grając przez trzy godziny możemy mieć wrażenie, że upłynęło tylko 30 minut – wtedy
. Jak widać
, zatem teoria zgadza się tutaj z intuicją, co pozwala wnioskować, że wielkość jest dobrze zdefiniowana :)
Pozostaje jeszcze kwestia jej pomiaru. W swoim oryginalnym artykule (który w tajemniczy sposób zniknął z sieci) Reg zaproponował, że można by go przeprowadzić za pomocą odpowiedniego programu. Miałby on działać w tle, losować pewien interwał czasu i po jego upływie pytać użytkownika, ile czasu według niego upłynęło od ostatniego pytania. Z dokładnością do małych błędów pomiarowych (np. czasu potrzebnego na wpisanie odpowiedzi) metoda wydaje się dobra – czemu więc by jej nie zaimplementować? :]
To właśnie uczyniłem, posługując się oczywiście swoim ulubionym narzędziem na takie okazje, czyli PowerShellem. Pewnym problemem było to, jak w skrypcie konsolowym postarać się o mierzenie czasu w sposób, który byłby niezauważalny dla użytkownika. Da się to jednak łatwo zrobić, posługując się… wbudowanym w system Harmonogramem zadań (Task Scheduler). Istnieje bowiem do niego dobrze udokumentowane, ładne i przejrzyste COM-owe API (dostępne od Visty wzwyż), którego użycie w PowerShellu wygląda zresztą kilka razy lepiej niż w C++ ;P
Wynikowy skrypt wygląda więc następująco:
Przy swoim pierwszym uruchomieniu tworzy on nowe zadanie w Harmonogramie, które polega na jego ponownym odpaleniu po upływie losowej liczby minut (5, 10, 15, itd. aż do maks. 60 minut). Wtedy użytkownik jest pytany o to, ile czasu według niego upłynęło, a następnie wyświetlają się częściowe wyniki pomiaru. Wówczas można zdecydować o jego kontynuowaniu lub zakończeniu. (Zawsze można też ręcznie usunąć zadanie z Harmonogramu, rzecz jasna).
I to w sumie tyle. Można już przystąpić do badań określających dokładnie, jak bardzo dłuży nam się czas do północy :))
Brawo, niezwykle przydatny program. Jestem przekonany ze wynik zapytania ile minelo czasu od poczatku pomiarow do konca bedzie zupelnie rozny od sumy pomiarow przeprowadzanych w miedzy czasie. Odczuwanie uplywu czasu jest czyms duzo bardziej zlozonym i sprowadzanie tego do liczby nie ma sensu…
ale przeciez nie o to chodzi :)
Heh, niezły program! To fajnie że moja teoria nie została zapomniana :D
A mnie się zawsze wydawało, że ludzie bagatelizują znaczenie postrzegania czasu. Jak dla mnie jeżeli by zrobić ‘maszynę’ która by powodowało że wydawało by nam się, że np. cofnęliśmy się w czasie to było by to praktycznie to co ‘maszyna’ która faktycznie cofa w czasie.
Tak samo postrzeganie zwolnienia lub przyśpieszenia czasu, jest praktycznie tym samym co faktyczne przyśpieszenie lub zwolnienie czasu.
Zawsze mi się wydawało, że warto ten temat bardziej zgłębić, a nie uważać, że badania w tym kierunku nie będą skutkować czymś co potem miało by praktyczne zastosowanie.
Ale to tylko takie moje gadanie :)
Mi raczej nie przychodza do glowy zadne przydatne zastosowania blednej orientacji w czasie. Chociaz… mozna np. wlaczyc zupe do goowania i przespac czas gotowania, po czym wstac i miec juz gotowa zupe :>
W zasadzie to na takie sytuacje wymyślono minutniki i zegarki z alarmem ;)
A co do postrzegania czasu, to najciekawsze, co na ten temat słyszałem, to teoria, że czas w rzeczywistości w ogóle nie istnieje, a jego wrażenie jest artefaktem naszego sposobu postrzegania otoczenia. Trochę tak jak odczuwanie prędkości cząstek składających się na obiekt jako jego temperatury.
Nie istnieje to troche za mocne sformulowanie. IMHO znacznie lepiej brzmi “czas obiektywnie nie plynie”. Kazda chwila – kazdy stan swiata w rzeczywistosci istnieje niezmiennie. Zgodnie z intuicja mozna powiedziec ze trwa caly czas (jest niezalezy od czasu), ma to sens tylko w przypadku gdy patrzymy na to obiektywnie – z zewnatrz. My ludzie w danej chwili jestesmy czescia stanu swiata i nie widzimy tego obiektywnie (tak jak np. ciagu liczb od 0 do inf gdzie kazda kolejna jest wynikiem dzialania na poprzedniej), znajdujemy sie w pewnym stanie i nosimy skutki stanow poprzednich (pamiec), stad tez poczucie uplywu czasu.
Tak jakby to co sie wydarzy za rok caly czas gdzies itnieje – my istniejemy i ledwo pamietamy to co wydarzylo sie rok temu czyli teraz :) Mozemy przeniesc sie w czasie w kazdej chwili ale wtedy sami tez ulegniemy zmianie i bedziemy mieli nadal to samo poczucie ze jestesmu tu i teraz. Relacja miedzy danymi chwilami/stanami zostaje niezmienna – takze po prostu istnieje (istnieje bo moze istniec) ;]
PowerShell to marna podróba Shell’a ;]