Teoretycznie wszystko zakodować można “na żywioł”, po prostu siadając do ulubionego środowiska programistycznego, pisząc i kompilując. Proste dzieła może i można w ten sposób stworzyć, ale do czegoś bardziej skomplikowanego zawsze pomaga chociaż pobieżny projekt.
W jakiej formie? To już nie jest sprawą taką prostą. Obecnie mamy sporo różnych narzędzi, umożliwiających formowanie naszych pomysłów w miejscu ich docelowego egzystencji – czyli programów komputerowych. I nie chodzi mi tu o aplikacje wysoce wyspecjalizowane, bo do zaprojektowania programu może się okazać przydatny edytor tekstu typu Notatnika. Każde z tych narzędzi będzie użyteczne dla określonego celu i każde ma też swoje ograniczenia.
Ale mamy również inny sposób. Możemy odejść (albo przynajmniej się odwrócić) od komputera, wziąć kartkę, długopis i… do dzieła. Być może wkrótce posługiwanie się tak “archaicznymi” sprzętami będzie nieco staroświeckie, ale pewnie jeszcze długo będzie miało niezaprzeczalne zalety:
Każdy jednak wie rzecz jasna, jakie są jego wady. Niektóre alternatywy – jak na przykład skrobanie po tabletowym komputerze – niwelują część z nich, zbijając przy okazji niektóre zalety. Największym mankamentem jest chyba jednak to, że rysunkowe bazgroły na papierze zawsze już pozostaną bazgrołami: nie da się ich przetworzyć na użyteczną formę schematów czy tabel zrozumiałą dla komputera, a i rozpoznawanie czystego tekstu też nie jest jeszcze doskonałe.
Wygląda więc na to, że poczciwa kartka papieru jeszcze długo będzie podstawowym środkiem tworzenia przynajmniej wstępnych – nomen omen – szkiców, zostawiając bardziej szczegółowe projektowanie innym narzędziom. Warto zatem wciąż kultywować starożytną umiejętność ręcznego pisania i rysowania :)