…czyli co mi się w lojbanie nie podoba.
Moje poprzednie notki o lojbanie mogły pozostawić wrażenie, iż przedstawiam go bardzo jednostronnie, celowo pomijając jego wady. Nawet jeśli tak nie było, to siłą rzeczy nie mogłem dotąd poświęcić wystarczająco dużo miejsca różnego rodzaju niedoskonałościom, od których język ten – jak każdy wytwór człowieka – nie jest wolny. A jest ich pewna ilość warta uwagi i nie mam tu wcale na myśli postękiwań z gatunku “przecież to w ogóle jest totalnie bez sensu” :P Mam raczej na myśli uprawnioną krytykę, wskazującą na rozbieżności między założeniami a realizacją. Do tego zaś pożytecznie byłoby wpierw te założenia przypomnieć.
Zgodnie z tym co można przeczytać na oficjalnej stronie lojban.org, język lojban:
Powyższa lista nie jest nawet kompletna (usunąłem z niej punkty w oczywisty sposób niemal sprawdzalne, jak choćby potencjalne zastosowania języka), a i tak wydaje się niezwykle ambitnym zestawieniem feature‘ów. Czy ma ona odpowiednie pokrycie w rzeczywistości? Zobaczmy więc.
Używanie abstrakcji w lojbanie.
W jednej z wcześniejszych notek na temat lojbanu wspominałem o tym, że często posługujemy się w nim konstrukcjami, które określa się jako abstrakcje. Pojawiały się one kilka razy nawet tutaj. Osobiście uważam je za jedną z ciekawszych cech języka, dlatego też chciałbym dzisiaj opisać ją nieco dokładniej.
Przypomnijmy, że “zdanie” w lojbanie – czyli bridi – to pewna relacja określona na swoich argumentach, zwanych sumti:
lo bolci cu gunro fa’a le vorme
Piłka toczy się w kierunku bramki.
Ta relacja może opisywać jakieś zdarzenie, fakt, właściwość, itp. Dopóki jej argumentami są proste pojęcia (takie jak piłka czy bramka), do jej wyrażenia wystarczają równie nieskomplikowane konstrukcje gramatyczne. Jednak nie zawsze tak jest. Nierzadko chcemy mówić nie tyle o konkretnych obiektach, co właśnie o zdarzeniach, faktach lub właściwościach, które w lojbanie należą do grupy pojęć zwanych abstrakcjami.
Aby to zrobić, należy jedno bridi uczynić argumentem innego. Jest to możliwe przy pomocy tzw. abstraktorów, z których najczęściej używanym jest nu. Zaaplikowanie go do bridi daje w wyniku zdarzenie, które owo bridi opisuje. Zapewne najłatwiej zobaczyć to na przykładach takich, jak poniższe:
mi klama lo zarci — Idę to sklepu.
ti nu mi klama lo zarci — To jest zdarzenie mojego pójścia do sklepu.
lo nu mi klama lo zarci cu pluka mi — Pójście do sklepu sprawiło mi przyjemność.
Ostatnie wyrażenie prawdopodobnie przetłumaczylibyśmy raczej jako: “Cieszę się, że poszedłem do sklepu”, czyli używając pewnego rodzaju zdania złożonego. W lojbanie to samo wyrażamy nieco inaczej, odnosząc się do ‘pójścia do sklepu’ (lonu mi klama lo zarci) w ten sam sposób, w jaki wcześniej odwoływaliśmy się do bardziej konkretnych obiektów. Ten trochę inny schemat myślenia jest według mnie całkiem interesujący.
Oczywiście przy bardziej skomplikowanych wypowiedziach konieczne może się okazać wielokrotne zagnieżdżanie – tak jak w poniższym przykładzie potencjalnej dyskusji po meczu pewnej znanej i lubianej gry strategicznej:
lonu mi fliba cu jalge lonu lerci fa lonu mi zbasu le .ekspo
Moja przegrana była wynikiem tego, że spóźniłem się z budową expa.
Jak widać to, co lojban wyraża jednolicie za pomocą abstraktora nu, w języku polskim wymaga fraz typu ‘to, że’ albo rzeczowników pochodzących od czasowników – jak ‘przegrana’ czy ‘budowa’.
Jak można się domyślić, nu nie jest jedynym abstraktorem, a zdarzenia nie są jedynym rodzajem abstrakcji w lojbanie. Innym często spotykanym słówkiem tego typu jest du’u, którego używamy, dyskutując o faktach, opiniach czy wiedzy, gdyż jest to abstraktor stwierdzenia:
mi djuno lodu’u la berlin. raltca lo dotco — Wiem, że Berlin jest stolicą Niemiec.
la robert jdice lodu’u litru lo fraso — Robert zdecydował się na podróż do Francji.
W końcu jest też abstraktor ka, wskazujący na właściwości lub cechy. Jego użycie jest już trochę bardziej wyrafinowane, ale typowym przykładem są porównania analogiczne do stopniowania przymiotników. Wówczas właściwość jest “skalą” lub kryterium porównawczym:
do zmadu mi loka nelci lo grute — Lubisz owoce bardziej niż ja.
mi sisku loka xunre lo’i karce — Szukam czerwonego samochodu (wśród innych).
Jak widać skalą może być “czerwoność” (loka xunre), “lubienie owoców” (loka nelci lo grute) i w zasadzie cokolwiek, co tylko możemy sobie wymyślić i jest poprawnym bridi. Możliwości są tu więc bardzo, bardzo duże.
Istnieją też oczywiście inne, rzadziej używane abstraktory, jak ni czy si’o. Zainteresowanych odsyłam do odpowiednich źródeł :)
Jak w lojbanie można wyrażać się nieprecyzyjnie?
Każdy, kto zetknie się z lojbanem, najczęściej szybko dowiaduje się, skąd pochodzi jego nazwa. Źródłem jest określenie logji bangu, czyli język logiczny. Logika sugeruje zaś dokładność, jednoznaczność i precyzję. Sugeruje to, że w lojbanie nie można wyrażać się niejasno, mgliście czy metaforycznie. Gdyby tak było rzeczywiście, to trudno byłoby to uznać za jego siłę, skoro aspiruje on do miana języka, którym mogą się posługiwać (także) ludzie.
Można więc podejrzewać, że to nieprawda – i tak jest istotnie. Dzisiaj chciałbym pokazać kilka przykładów na to, że mimo swojej “logiczności” lojban jak najbardziej dopuszcza przenośnie, niedopowiedzenia, skróty myślowe i inne tego rodzaju niuanse.
Więcej: nie tylko je dopuszcza, ale wręcz do nich zachęca – między innymi za pomocą pojęcia kontekstu, które samo w sobie nie jest precyzyjnie określone. Nietrudno jednak zrozumieć je intuicyjnie. Kontekst to po prostu… no cóż, kontekst :) Przyjmuje się, że gdy coś z niego wynika, to jest to mniej lub bardziej oczywiste zarówno dla nadawcy, jak i odbiorcy wypowiedzi.
A z kontekstu może w lojbanie wynikać bardzo wiele. Za każdym razem, gdy opuścimy jakieś miejsce w zdaniu, to właśnie kontekst je uzupełnia – lub pozostawia nieokreślone:
mi jinvi lodu’u ba carvi ca le cabdei
Sądzę, że dzisiaj będzie padać deszcz.
Tutaj nie musimy na przykład troszczyć się o wypełnienie drugiego miejsca carvi (powierzchni, na którą pada) lub trzeciego (źródła deszczu), bo kontekst mówienia o pogodzie aż nadto wystarcza, żeby wywnioskować, co mamy na myśli. Na tej samej podstawie możemy często pomijać zaimki osobowe, nawet mimo tego, że lojban nie ma odmiany czasowników (że o samych czasownikach nie wspomnę ;P):
ju’i do’u klama le zarci .i xu kansa
Hej, idziemy do sklepu. Idziesz z nami?
Pomijanie czasów (przeszły/teraźniejszy/itd.) jest z kolei tak powszechne, że wyjątkiem są raczej te sytuacje, gdy potrzebne jest ich użycie. Wówczas też chodzi bardziej o określenie punktu odniesienia (ca le cabdei – dzisiaj) niż o wymagania samej gramatyki.
Powyższe przykłady pokazują, jak pomijanie niektórych części wypowiedzi nie musi wpływać negatywnie na jej zrozumiałość. Innym mechanizmem wprowadzania “niejasności” jest tanru, czyli metafora. Polega on na połączeniu dwóch predykatów tak, że pierwszy modyfikuje znaczenie drugiego. Szczegóły tej modyfikacji nie są dokładnie określone i jest tak by design. Użycie tanru wprowadza więc pewną nieprecyzyjność jako cenę za skrócenie wypowiedzi:
mi xabju lo barda zdani — Mieszkam w dużym domu.
mutce xamgu fa lonu cilre fi la lojban. — Uczenie się lojbanu jest bardzo pożyteczne. (;P)
ko sutra bajra klama fa’a mi — Biegnij szybko w moją stronę.
Jak widać odpowiednikami tanru w innych językach są m.in. połączenia rzeczowników z przymiotnikami, a także stopniowanie tych drugich. Da się więc tutaj zauważyć pewne schematy użycia, ale w gruncie rzeczy możliwości tworzenia tanru są nieograniczone – podobnie jak możliwości ich interpretacji.
Takie stwierdzenie może nieco dziwić wobec często podkreślanej jednoznaczności lojbanu. Trzeba jednak pamiętać, że dotyczy ona wyłącznie gramatyki i objawia się tym, że poprawny tekst w lojbanie jest parsowalny zawsze w dokładnie jeden sposób. To zupełnie inaczej niż w typowych językach naturalnych, czego często przytaczanym przykładem jest “angielskie tanru“:
pretty little girls school
W zależności od “nawiasowania” może ono znaczyć: szkołę dla całkiem małych dziewczynek, całkiem małą szkołę dla dziewczynek, małą ładną szkołę dla dziewczynek – i jeszcze kilkanaście innych kombinacji. Lojbański odpowiednik (milxe cmalu nixla ckule) jest z kolei zawsze odczytywany od lewej do prawej i jednoznacznie wyraża pierwszą interpretację.
Wymowa słów w lojbanie.
Moje trwające już kilka miesięcy zainteresowanie lojbanem pewnie nie przetrwałoby tak długo, gdyby był on czymś w typie esperanto – a tym, jak wiemy, na pewno nie jest. Przeglądanie jego “formalnej definicji” (czyli The Lojban Reference Grammar) sprawia raczej wrażenie czytania dokumentacji języka programowania, biblioteki lub innego API. Jest to więc całkiem przyjemna lektura :)
Nie zapominajmy jednak, że lojban jest mimo wszystko pomyślany jako język (również) dla ludzi, i to także do – szok! horror! – mówienia. Posiada więc również określone reguły wymowy wyrazów. Są one zresztą określone bardzo dobrze, gdyż niewielki poziom ich skomplikowania nijak ma się do złożonych i nie zawsze jasnych niuansów wymowy języków naturalnych. Można to łatwo zauważyć, kiedy przyjrzymy się im z bliska.
System liczb w lojbanie.
Jako kolejny temat odnośnie lojbanu zdecydowałem się opisać jego system numeryczny, czyli sposób wyrażania liczb. W dużym stopniu zainspirował mnie do tego pewien komentarz stwierdzający, że w lojbanie – biorąc pod uwagę jego nietypowość – używa się pewnie liczb Churcha albo innej, równie pokręconej konstrukcji :) Pewnie byłoby to jakoś zgodne z jego ideą, ale na szczęście w rzeczywistości jest zupełnie inaczej ;P
Zacznijmy od prostych cyfr, które to przedstawia poniższa tabelka:
no | pa | re | ci | vo | mu | xa | ze |
0 | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 |
bi | so | dau | fei | gai | jau | xei/rei | vai |
8 | 9 | A (10) | B (11) | C (12) | D (13) | E (14) | F (15) |
Powinna ona od razu wzbudzić przyjazne uczucia, jako że wyraźnie pokazuje wielce interesujący fakt: lojban ma natywne wsparcie dla systemu szesnastkowego! I chociaż domyślnie używanym jest nadal ten dziesiętny, taka zapobiegliwość u twórców języka jest z pewnością godna uznania ;)
Nie bez powodu też ciągle używam pojęcia ‘cyfr’ zamiast ‘liczb’. Tak jak notacji matematycznej, liczby w lojbanie składa się bowiem z cyfr, i to dokładnie w ten sam, pozycyjny sposób. Powyższy zestaw słówek (są to oczywiście cmavo) jest wobec tego zupełnie wystarczający do wyrażenia każdej skończonej liczby naturalnej; nie ma żadnych osobnych form gramatycznych dla dziesiątek czy setek. Oto przykłady, które powinny ukazywać dokładną analogię między zapisem dziesiętnym a słownym w lojbanie:
paxa | vore | muno | xaso | parebi | revoci | repavono | sononopa |
16 | 42 | 50 | 69 | 128 | 243 | 2140 | 9001 |
Przy liczbach sięgających dziesiątek czy setek milionów pomocny jest separator ki’o, który jest oddziela tysiące (podobnie jak spacja w języku polskim lub przecinek w angielskim). Tak więc 4096 to vo ki’o nosoxa, a ilość bajtów w megabajcie (czyli 1048576) wyrazimy jako pa ki’o novobi ki’o muzexa. Przy okazji nadmienię, że spacje w zapisie tekstowym mogę wstawiać między cyframi w dowolny sposób (również nigdzie), co dotyczy zresztą każdego ciągu cmavo w lojbanie.
Co z większymi zbiorami liczb, jak całkowite czy wymierne? Mamy oczywiście znak minus, pozwalający tworzyć liczby ujemne: ni’u (dla spójności istnieje też znak plus: ma’u). Do ułamków niezbędny jest z kolei separator dziesiętny pi, którego nie należy mylić z liczbą π (ona sama ma zresztą swoje własne oznaczenie: pai). Wreszcie, jest też kreska ułamkowa, czyli fi’u. Przy pomocy tych słów możemy już wyrazić całkiem sporo różnych liczb:
ni’u mu | re pi voxa | ni’u pamu pi ze | re fi’u mu |
-5 | 2,46 | -15,7 | 2/5 |
Na tym zestawie chwilowo zakończymy, mimo że lojban posiada gramatykę “obsługującą” nawet liczby zespolone (!). Ciekawsze będzie raczej pokazanie sposobu użycia liczb w wypowiedzi. W ‘normalnych’ językach liczby służą zazwyczaj do określania ilości czegoś, najczęściej w sztukach. Dość podobnie jest w lojbanie, gdzie możemy liczbą opatrzyć sumti, jak w poniższym przykładzie:
mi renro vo rokci
Rzucam czterema kamieniami.
Jako ciekawostkę mogę dodać, że powyższe bridi nie specyfikuje tego, czy były to cztery osobne rzuty czy też jeden rzut wszystkimi czterema kamieniami naraz. Możliwe jest aczkolwiek dokładniejsze określenie, ale oczywiście nie będę się tym zajmował :)
Drugi sposób użycia liczb to sytuacje, gdy stanowią one samodzielne sumti. Dzieje się to nieco częściej niż w innych językach, gdzie zdania typu “Dwa plus dwa równa się cztery.” są relatywnie niezbyt powszechne poza samą matematyką. Tutaj jest trochę inaczej między innymi z tego względu, że użycia wszelkich jednostek miar – takich jak metry czy kilogramy – odbywają się za pośrednictwem odpowiadających im predykatów (czyli selbri), na przykład takich jak ten:
grake :: x1 ma masę x2 gramów wg standardu x3
Miejsce (“argument”) x2 wymaga tutaj właśnie liczby jako samodzielnego sumti. Tworzymy go za pomocą rodzajnika li. Stąd mamy np. li revo – liczba 24, a także:
loi patlu poi mi te vecnu cu grake li cinono
Ziemniaki, które kupiłem, ważą 500 gramów.
Tym, jak mógłby wyglądać dialog w sklepie, który do tego zakupu doprowadził, być może zajmę się w przyszłości :)
…czyli kilka kolejnych ciekawych rzeczy o lojbanie.
Trzecią notkę o lojbanie zacznę od przypomnienia części tego, o czym wspominałem w pierwszym wpisie. Mam tu na myśli postać “zdań” w lojbanie (bridi), składających się z predykatu (selbri) i określonej liczby argumentów (sumti). Przykładem może być:
mi sampla lo ceirdero
co bardzo dobrze pokazuje, że w lojbanie można mówić o wielu ciekawych rzeczach, jako że znaczenie tego bridi to… ‘Ja programuję shader‘ :) Użyty tu predykat sampla definiuje relację między programistą a pisanym przez niego programem/kodem i umożliwia również podanie trzeciego argumentu (docelowego przeznaczenia tego programu), który tutaj nie został wypełniony. Dwa pierwsze – mi i lo ceirdero – zostały jednak podane, wskakując, odpowiednio, na pierwsze i drugie miejsce predykatu sampla, zgodnie ze zdefiniowanym dla niego porządkiem argumentów, których nie da się dowolnie przestawiać bez zmiany znaczenia. Widać więc, że selbri w lojbanie przypominają funkcje z języków programowania ze wszystkimi parametrami zadeklarowanymi jako opcjonalne.
Ta analogia jest jednak tylko trochę adekwatna, bo bridi może mieć znacznie bardziej skomplikowaną strukturę niż najbardziej nawet zagnieżdżone wywołanie funkcji. I tak pierwszą ciekawostką jest to, że argumenty (czyli sumti) możemy przestawiać niemal wedle uznania, zachowując to samo znaczenie wypowiedzi. Mogę więc powiedzieć:
lo ceirdero cu se sampla mi
uzyskując coś w rodzaju strony biernej – ‘Shader jest pisany przeze mnie’. Niech ów shader ma w założeniu wykonywać najbardziej typową dla shaderów czynność – czyli wyświetlać imbryczek :) Wiedząc o tym, mogę wypełnić pominięte wcześniej trzecie miejsce sampla:
mi sampla lo ceirdero lonu jarco tu’a le tcati kabri
Mając trzy argumenty mogę z kolei poprzestawiać je w nieco bardziej zakręcony sposób – na przykład tak:
fi lonu jarco tu’a le tcati kabri cu sampla fa mi fe lo ceirdero
Fizycznie żaden argument nie jest tu na swoim miejscu, ale znaczenie pozostaje to samo. Taki zabieg, jak widać, wymagał dodania znaczników fa, fe oraz fi. Przypomina to trochę tzw. argumenty słownikowe w niektórych wysokopoziomowych językach programowania, takich jak Python.
Od znaczników FA niedaleko już z kolei do tzw. etykiet sumti (sumti tcita, zwanych też “tagami modalnymi” – modal tags). Jest to mechanizm umożliwiający dodanie do bridi argumentów, które nie są przewidziane w “deklaracji” selbri. Przykładowo, w naszym predykacie sampla wypełnione są już wszystkie miejsca, ale to nie znaczy wcale, że nie możemy do niego nic dodać. Skoro mówimy o kodowaniu, to naturalne jest chociażby określenie języka, w którym piszemy. Na szczęście odpowiednie miejsce możemy sobie dodać właśnie przy pomocy pewnego sumti tcita – mianowicie bau:
mi sampla lo ceirdero bau la’oi .HLSL.
Piszę shader w języku HLSL.
Możliwych etykiet jest oczywiście mnóstwo. Część z nich wykazuje podobieństwo do przyimków, inne przypominają frazy określające położenie w czasie lub przestrzeni (‘zanim’, ‘po tym jak’, ‘po prawej’, ‘na górze’, itp.), a jeszcze inne opisują bardziej złożone relacje (‘z powodu’, ‘w celu’, ‘z punktu widzenia’, ‘używając’, …), które w zwykłych językach rzadko da się wyrazić jednym słowem.
Ogólny wniosek z tego jest taki, że chociaż bridi w lojbanie i funkcje w językach programowania są ideowo do siebie zbliżone, to te pierwsze wykazują znacznie większą elastyczność. Nie powinno być to zresztą specjalnie zaskakujące – w końcu mówimy o języku naturalnym dla ludzi (głównie), a nie o kodzie dla kompilatorów :)
Uwaga ogólna: ze względu na oczywisty brak miejsca nie mogę wyjaśniać każdej konstrukcji gramatycznej użytej w przykładach. Jeśli chcemy koniecznie poznać znaczenie i funkcje jakiegoś nieznanego słówka, najlepiej wpisać je w słowniku takim jak vlasisku. W tej notce takimi nowymi i pewnie nieznanymi słowami są np. cu, nu, tu’a i la’oi.
…czyli co sądzę o lojbanie.
Powracam do tematu z notki sprzed kilku tygodni, mimo swoich przeczuć, że nie jest to wcale coś, na co wszyscy z napięciem oczekiwali ;-) Spróbuję jednak przekazać porcję swoich nieco głębszych przemyśleń na temat lojbanu po tym, jak poświęciłem trochę więcej czasu na przyjrzenie się temu językowi. Witam więc tych nielicznych, którzy chcą się z nimi zapoznać :]
Dla osoby zupełnie niewtajemniczonej najbardziej rzucającą się w oczy cechą tego języka jest to, że zdecydowana większość słów jest zupełnie niepodobna do swoich odpowiedników w innych językach – mimo że zostały one skonstruowane właśnie z nich. Chociaż na początku może to się wydawać minusem, w ostatecznym rozrachunku ma chyba więcej zalet niż wad. To dlatego, że – jak pisałem już wcześniej – w lojbanie nie ma tradycyjnych części mowy ani konstrukcji gramatycznych. Nie ma więc uzasadnienia dla tego, żeby słownictwo było w nim podobne do innych języków; to mogłoby wręcz być mylące. Zgadza się to też z założeniem kulturowej bezstronności (“znajome” słowa byłyby faworyzowaniem języków europejskich, jak to jest chociażby w esperanto).
Drugim widocznym atrybutem jest wszechobecność krótkich, zwykle dwu- lub trzyliterowych słów, często z apostrofem w środku (czytanym jako ‘h’). To cmavo (wym. szmawo), słowa strukturalne. W nich zawarta jest zdecydowana większość gramatyki lojbanu. Pełnią one mnóstwo różnorodnych funkcji, będąc odpowiednikami zarówno przyimków, spójników czy zaimków, jak i rodzajników, znaków przestankowych, a nawet podkreśleń czy cudzysłowów (w lojbanie wszystko to ma postać słów). Istnieje więc całe multum różnych cmavo, z których wiele jest logicznie zorganizowanych w grupy mające części wspólne, jak np. ze’i/ze’a/ze’u – krótki/średni/długi odcinek czasu. Nie dotyczy to jednak wszystkich, zatem nierzadko pomyłka o jedną literę może skutkować zupełnie innym znaczeniem wypowiedzi lub jej niepoprawnością.
Jednak cmavo są na szczęście w dużej mierze nieobowiązkowe, bo w wielu przypadkach służą uszczegółowieniu tego, co wynika z kontekstu. Jedną z takich kontekstowych informacji jest często czas (teraźniejszy, przeszły, itp.), który w lojbanie – w przeciwieństwie do wielu innych języków – nieczęsto trzeba podawać wprost, bo reguły gramatyki tego nie wymuszają. Jeśli jednak ktoś sobie życzy sobie, aby go doprecyzować, to ma do dyspozycji bardzo ciekawe rozwiązanie, rozdzielające problem na dwie części. Pierwsza odpowiada relacji czasowej między aktualnym punktem a zdarzeniem – czyli temu, czy mówimy o przeszłości (pu), teraźniejszości (ca) czy przyszłości (ba). Druga (zwana niekiedy aspektem) określa, o którym punkcie osi czasu wokół zdarzenia mówimy, np.: przed jego początkiem (pu’o), dokładnie na początku (co’a), w środku jego trwania (ca’o), dokładnie na końcu (mo’u) lub po jego zakończeniu (ba’o). W sumie daje to kilkanaście kombinacji, z których większość da się odnieść na przykład do czasów w języku angielskim (tenses), ale które jednocześnie są o wiele łatwiejsze do zrozumienia.
Trzecia istotną właściwością lojbanu jest fakt, że znacznie częściej niż w innych językach mówimy w nim o “nie-rzeczach”, takich jak zdarzenia, informacje, wypowiedzi, właściwości, ilości, koncepcje, procesy, stany, itp. Nazywa się je tu ogólnie abstrakcjami i regularnie występują one jako argumenty do predykatów (czyli selbri). Istnieją oczywiście ich odpowiedniki w innych językach, lecz zwykle przyjmują one postać zdań podrzędnych (‘to, że…’), jako że rzeczownikami nazywa się w większości rzeczy lub osoby. W lojbanie tak nie jest (no bo przecież rzeczowników nie ma :)) i w sumie wychodzi mu to na dobre. Można rzecz jasna wskazać dziwne “skutki uboczne” – nie można na przykład chcieć (djica) rzeczy jako takich, a jedynie zdarzeń z nimi związanych – ale ogólnie obecność abstrakcji korzystnie wpływa na specyfikowanie tego, o czym tak naprawdę mówimy.