W ramach obowiązkowych corocznych spojrzeń w przeszłość i przyszłość rzucę okiem na dziedzinę, którą osobiście nieco ostatnio zaniedbałem. To oczywiście błąd, bo gry komputerowe – a o nich właśnie mówię – to rzecz każdemu człowiekowi do życia bardzo potrzebna :) W ostatnich latach zaszły na tym polu spore zmiany, które nie były tylko natury technicznej. Można powiedzieć, że przemysł gier dojrzał i uległ dość wyraźnej specjalizacji, a ledwie zarysowany parę lat temu podział został już całkiem dobrze ugruntowany.
Z jednej strony mamy segment core, obejmujący wysokobudżetowe produkcje pochodzące z wielkich studiów developerskich, nad którymi pracują dziesiątki lub setki ludzi. Dominującą platformą stały się tutaj next-genowe konsole (aktualnie XBox 360 i PS3), ale komputery PC trzymają się dobrze w przypadku specyficznych gatunków jak RTS-y czy RPG-i. W tym obszarze dokonuje się największy postęp w dziedzinie “czysto” technologicznej, co obejmuje zarówno szczegółowość i efektowność grafiki, jak również innowacyjność na innych polach. Jednym z nich jest chociażby sterowanie, czego chyba najbardziej znanymi przykładami są Wii Remote i bardzo świeży Microsoft Kinect.
Druga strona, zupełnie już porównywalna rozmiarami z pierwszą i niedającą się już zbywać wzruszeniem ramion to segment gier typu casual. Obecnie to ogromny rynek obejmujący setki milionów graczy na wielu różnych, technologicznie bardzo odmiennych platformach. Wydaje się, że spośród nich najważniejsze są w tej chwili dwie: bardziej zaawansowane telefony komórkowe oraz przeglądarki internetowe. Różnią się one nieco szczegółami – jak choćby tym, co jest źródłem zysku ich twórców – ale w obu przypadkach założeniem jest prostota (i często wtórność) rozgrywki, mały (a często żaden) poziom trudności i przynajmniej teoretyczny brak konieczności poświęcenia długiego czasu na grę. O te zasady oparta jest także sławetna najpopularniejsza gra na świecie.
Gdzieś pomiędzy tymi dwoma wielkimi obszarami rozciąga się też małe poletko indie, czyli gier określanych jako ‘niezależne’. Nakłada się ono częściowo na pozostałe sektory, nierzadko czerpiąc z nich to, co najlepsze. Zwykle są one bowiem proste koncepcyjnie i niezbyt wymagające czasowo – tak jak gry casual. Jednocześnie często charakteryzują się innowacyjnością, a czasem też zadziwiająco dobrą oprawą graficzno-dźwiękową. To właśnie z obszaru indie wywodzi się chociażby hit ostatnich miesięcy, czyli sieciowa gra 3D w układanie sześcianów.
Czy bazując na historii i stanie obecnym da się dokonać jakiejś prawdopodobnych prognoz odnośnie przyszłości przemysłu gier?… Jeśli tak, to chyba najrozsądniejsze wydaje się przypuszczenie, że zarysowany wyżej podział nie ulegnie w najbliższym czasie jakimś gwałtownym zmianom. Czasami tylko słyszę pesymistyczne prognozy zwolenników tworzenia gier core, wieszczących rychły koniec tego segmentu rynku. Zapominają oni jednak o tym, że między nim a sektorem casual nie toczy się wcale gra o sumie zerowej, grupy docelowe obydwu nie mają dużej części wspólnej, a każdy z nich celuje w odmienne gusta i potrzeby graczy.
Moja prognoza jest więc optymistyczna: szansa na to, że wszyscy skończymy pisząc pluginy do FarmVille jest zgoła niewielka :)
Myślę, że czas nazywania aktualnych konsol jako ‘next-gen’ powinien sie zakończyć, bo niestety ciężko nazwać je ‘actual-gen’ porównując do aktualnych pecetów (przykładem może być Mafia lub Black-ops).
Co do podziału gier to również myślę, że roboty nie braknie dla developerów gier core’owych, dla których liczy się (a przynajmniej powinna) oprawa graficzna i wykorzystanie najnowszych technologii. Z drugiej strony patrząc jak tego typu gry zbliżają się coraz bardziej do kategorii interaktywnych filmów wolałbym, żeby zwolniły nieco tempa i dały graczowi trochę pogłówkować.
RTS-y czy RPG-i – chyba zapomniałeś o FPSach.
“Co do podziału gier to również myślę, że roboty nie braknie dla developerów gier core’owych”
Ja w minionym roku wiele razy czytałem doniesienia o kasowaniu projektów, zamykaniu firm i zwalnianiu ludzi z branży, a to wszystko nakłada się na problemy które ta branża miała od zawsze. Dlatego chyba nie jest tak fajnie…