Przez ostatnie tygodnie występowało u nas zjawisko, które ciężko było zignorować. Każda taka próba była zresztą zupełnie sprzeczna z intencjami tych, którzy za owym zjawiskiem stoją. Podstawowym założeniem rzeczonego procederu było bowiem przede wszystkim zwrócenie na siebie powszechnej uwagi, wzbudzenie zainteresowania, chociaż ostatecznie głównym osiągnięciem było chyba tylko powodowanie niezdrowych emocji. Tak, mówię oczywiście o kończącej się właśnie kampanii wyborczej. I zanim rozpocznie się ustawowy, 44-godzinny okres ciszy, nie zaszkodzi się nad tym przez chwilę zastanowić (gwoli ścisłości: na pewno mi to nie zaszkodzi ;D).
Już wiele razy słyszałem, że jak dotąd to najważniejsze wybory w historii III (IV?) RP i pewnie jest w tym sporo racji. Świadczy o tym choćby fakt, że według sondaży zdecydowana większość obywateli planuje w tym roku pójście do urn, co u nas nie zdarza się zbyt często. Pewien (i to, jak sądzę, spory) wpływ na ten stan rzeczy może mieć również wysyp różnego rodzaju serwisów zachęcających właśnie do głosowania.
Zaczęły się one pojawiać wkrótce po ogłoszeniu decyzji o wyborach i każdy z nich stara się chyba prześcignąć pozostałe w znajdowaniu różnych powodów, dla których warto pojutrze oddać swój głos na wybraną partię. Do ciekawszych stron tego typu należą chociażby:
Jeżeli zaś jesteśmy już przekonani, że głosować pójdziemy, to wypadałoby jeszcze wiedzieć, na kogo :) Naturalnie malkontenci zawsze mówią, że “znowu nie ma na kogo głosować”, ale prawie połowa społeczeństwa jakoś sobie z tym wyborem radzi. Można rzucać monetą, patrzeć na sondaże, zastanawiać się który lider ładniej wygląda itp., lecz chyba lepiej kierować się programami (nawet jeśli to ‘tylko obietnice’).
A jeśli nie mamy ochoty na ich studiowanie, to i tutaj pomaga nam Internet. Serwis Wybory 2007 Wirtualnej Polski oraz strona twojwybor.pl oferują testy, składające się odpowiednio z 20 i 30 pytań, na które można odpowiedzieć i poznać przystawalność naszych opinii do programów różnych partii politycznych. Jednoznacznej odpowiedzi zapewne nie uzyskamy, lecz dla zupełnie niezdecydowanych rezultat może być przydatny.
Tak czy siak, na coś wypadałoby się zdecydować. A przy okazji można też pozazdrościć tym, którzy głosować jeszcze nie mogą i takich dylematów nie muszą rozstrzygać :)
Co do obrazka po prawej, to niniejszym informuję, że widoczna na nim kolejność symboli komitetów wyborczych wynika wyłącznie porządku alfabetycznego ich nazw :)
O Jezu, ja juz boje sie lodowke otwierac :(